W niedzielę 21 sierpnia w Korzkwi odbyła się z wielkim rozmachem wspaniała uroczystość Gminnych Dożynek, dziękczynnego święta plonów. W tym roku gospodarzem były Grębynice z sołtysem Adamem Dulińskim na czele. Dla rolników nie był to rok obfitości, ale wbrew przeciwnościom losu wystąpiło aż 13 korowodów, każdy z olbrzymim wieńcem z kłosów i kwiatów oraz bochnem chleba. Radosny śpiew i feeria kolorów krakowskich strojów wprawiały w zdumienie i podziw. Widać, że w gminie Zielonki tradycje ludowe żyją i dobrze się mają.
Dożynki to święto dziękczynne, uroczyste zwieńczenie czasu żniw, które, podobnie jak w przypadku cykli natury i następujących po sobie pór roku, odbywa się zgodnie ze swoim niezmiennym od wieków porządkiem. Pierwsze podziękowanie rolnicy składają Bogu, podczas najpiękniejszej w roku Mszy Świętej.
Maleńki, biały kościółek, niczym perełka tonąca w zieleni, położony malowniczo na wzgórzu, mający u stóp dolinę korzkiewską i spoglądający na położony na sąsiednim wzgórzu zamek średniowieczny, to jedno z tych miejsc, które przywodzą najlepsze skojarzenia o dawnych czasach. Kiedy przed dziedziniec kościoła nadjechały barwne wozy, powiewające wstążkami, każdy unosząc przecudny wieniec z kwiatów i zbóż, miejsce to zamieniło się w bajkową, ludową krainę. Niezapomniany był widok Krakowiaka i Krakowianki na parskających niecierpliwie wierzchowcach. Na chwilę przed mszą radosna wrzawa po krakowsku ubranego orszaku unoszącego z sobą te przeogromne wieńce i bochny chleba, zamieniła się w cichnące oczekiwanie na Mszę Świętą. U wejścia kościółka stanęli słudzy Boży, w białych i czarnych szatach, wśród młodych seminarzystów dwaj księża – ksiądz proboszcz Zbigniew Płachta z parafii w Korzkwi i ksiądz proboszcz Michał Kowalski, opiekun parafian z Woli Zachariaszowskiej, którzy poprowadzili wspólnie ceremonię Mszy Świętej, otwierającą tegoroczne Gminne Dożynki. Na wprost nich, w podniosłym nastroju korowody, zapierające dech w piersi swoją liczebnością, ogromem wieńców, strojnością i nieprzebrany tłum wiernych. Wśród nich przechadzał się wójt gminy Bogusław Król, który jako gospodarz dożynek witał grupki korowodów, dzielił słowa uznania i pochwały dla wieńców. Przybyłych witali także starostowie dożynek Teodozja Krztoń i Tomasz Knapik, mieszkańcy Grębynic wraz ze swoim sołtysem Adamem Dulińskim. Szacowne grono powiększali także inni przedstawiciele samorządu gminy Zielonki, wielu z nich jako uczestnicy korowodów. Msza była przecudna, akompaniowała jej niebieska jak samo niebo orkiestra z Korzkwi, śpiewał chór anielsko „Kyrie Eleison”. Nastrój dało się odczuć odświętny, weselny. Kazanie było takie, jakie można sobie wyobrazić na święto plonów: „Świat odradzając, bądź pozdrowiona ziemio rodząca, z dobroci Boga świat odradzająca tonami zboża…” Jak mówił ksiądz z Korzkwi: – dożynki to święto chleba powszedniego i tych, którzy go współtworzą, Boga i ludzi. Na zakończenie ksiądz przypomniał, że człowiek powinien dążyć do tego, by być „dobrym jak chleb”. W stroju krakowskim człowiek od razu wydaje się lepszy, dlatego bardzo możliwe, że prośby składane przez reprezentantów poszczególnych wsi zostaną wysłuchane bardziej przychylnym uchem. Księża skierowali do wiernych „Bóg zapłać” za przepiękne korowody, wieńce i stroje krakowskie. Plony poświęcał ksiądz Michał Kowalski, nie szczędząc święconej wody.
Korowody ciągnące ze wzgórza pośród kwiatów i zieleni, oświetlone w pełnym słońcu stanowiły niebywały widok, przywodziły na myśl skojarzenia z malarstwem młodopolskich malarzy.
Na boisku szkolnym, u podnóża średniowiecznego zamku na korowody czekała scena przystrojona na ludowo, czekająca na występy oraz morze publiczności, dla której naszykowano dodatkowe liczne atrakcje: przystrojony wóz strażacki z OSP Grębynice, kucyki, balony, kiełbaski, lody, zjeżdżalnię, dmuchany domek muchomorek i oczywiście wystawy płodów rolnych, a dalej wystawę kwiaciarni Różany Ogród i stoiska promocyjne stacji Doświadczalnej Oceny Odmian z Węgrzc, prezentującą rozmaitość odmian warzyw i owoców. Przedstawicielki rady parafialnej w Korzkwi zachęcały do kupowania ciast domowych, przeznaczając cały dochód na remont kościoła w Korzkwi, co stanowić miało niespodziankę dla księdza proboszcza, można było zatem uraczyć się domowymi wypiekami, ale też tradycyjną pajdą chleba ze smalcem i ogórkiem kiszonym. Dostępne były także materiały promujące gminę Zielonki na stoisku promocyjnym Centrum Kultury w Zielonkach. Miodem z własnej pasieki częstował Leonard Krztoń, mąż starościny dożynek. Dla wszystkich dożynkowych gości otwarte były podwoje średniowiecznego zamku. Przygotowanie do pierwszych występów upływały pośród skocznych melodii granych przez korzkiewską kapelę pod batutą Michała Kwiatkowskiego.
Otwierając uroczystość, mieszkańców powitał sołtys Grębynic Adam Duliński. W krótkiej mowie „od serca” podziękował korowodom, współorganizatorom i przybyłym, uzasadniając jednocześnie wybór Korzkwi jako miejsca dożynek – W Grębynicach nie mamy miejsca na imprezę masową. Adam Duliński był widocznie przejęty rolą „ojca” tej uroczystości, ale też potrafił doskonale uzasadnić jej charakter dziękczynny. Wcześniej zapytany o niesprzyjający rok, jeśli chodzi o urodzaj, odpowiedział iście po gospodarsku: – Pogoda zawsze jest zmienna, raz deszcz, raz słońce. Nasi rodzice i dziadkowe też raz mieli ziemię zbyt mokrą, raz zbyt suchą, raz była pogoda, raz niepogoda. Aura była różna. Przecież nas wychowali i wyżywili i robili wieńce dożynkowe. Po nim głos zabrał Wójt Gminy Zielonki Bogusław Król, dziękując znów gospodarzom, starostom i sołectwu Grębynice. Powitał szacownych gości, samorządowców i małopolskich polityków. Przypominał, że dożynki w gminie Zielonki związane są nie tylko ze świętem zbóż, ale także takich nowalijek jak truskawki, maliny, jabłka, a także warzyw i kwiatów.
Przed zjawieniem się pierwszego korowodu publiczność miała okazję poznać bliżej starostów dożynek, Teodozję Krztoń i Tomasza Knapika, którzy zostali także wciągnięci w korowody… zabawnych pytań przez prowadzącą uroczystość Katarzynę Żak z Centrum Kultury Promocji i Rekreacji w Zielonkach, współorganizatora uroczystości. Tomasz Knapik, który nie urodził się na terenie naszej gminy, uzasadnił swoją działalność na rzecz rozwoju rolnictwa w tym regionie: – Cały czas pracuję aby zasłużyć sobie, by mówiono o mnie, że jestem STĄD, a nie tylko TU. Wśród opowieści o pszczółkach i kozach publiczność wprawiona we frywolny nastrój była już naprawdę gotowa na pierwsze radosne śpiewy korowodów. Zanim to jednak nastąpiło pierwszy bochen chleba dożynkowego starostowie złożyli na ręce wójta Bogusława Króla, tym samym nadając mu zgodnie z tradycją tytuł gospodarza dożynek.
Nie sposób ująć piórem wszystkich korowodów i wieńców, by ich uczestników uhonorować i opisać tak, jak na to zasługują. Te głośne śpiewy trwające cały dzień, dopóki słońce nie zgasło, dowodzą jak bardzo żywa jest ta tradycja. Wyśpiewane na ludowe melodie frazy dotyczyły wielu aspektów gospodarskiego życia, zawierały oryginalne słowa do znanych ludowych melodii, z których jedne chwaliły naturę i piękno przyrody (Zielenią się pola, zbożem pozłociły, I cośmy zasiali pięknie obrodziły), inne strój krakowski (Obróć się wianeczku, by wstążki fruwały, naszym gospodarzom, by się podobały), swoje miejscowości (Hej! Hej! Januszowice, to przepiękne okolice!), a jeszcze inne lokalne organizacje kulturowe (W naszym kole gospodyń morowe babki są, zawsze w dobrym humorze, zawsze pracować chcą; Wiwat owczarscy strażacy, z Wami zawsze bezpiecznie czy jasny dzień czy noc). Korowody podejmowały wszystkie tematy, jakie wydawały im się ważne z tej sceny, wykrzykując, przytupując i falując barwnymi spódnicami. Co bardzo ciekawe, w ten niezwykły sposób odbywała się także komunikacja z samorządem, właśnie poprzez przyśpiewki. Prosili w nich o kanalizację, nowe inwestycje infrastrukturalne, zwracając się do siedzącego w pierwszym rzędzie wójta i samorządowców, swoich sołtysów i radnych.. I tak na przykład korowód z Woli Zachariaszowskiej prosił o boisko i rozbudowę kanalizacji, a Przybysławice dopominały się o kanalizację, nową drogę (Prosimy więc wójta o wsparcie i co jest potrzebne mówimy otwarcie). Co jeszcze ciekawsze, uzyskali całkiem poważne odpowiedzi wójta, który na koniec wyliczał zakończone inwestycje, przedstawiał pokrótce nowe plany, składał realne deklaracje.
Kto był pierwszy raz uczestnikiem dożynek w gminie Zielonki zdumieć mógł się także wiekiem występujących – na przedzie stały młodziutkie dziewczęta, chłopcy i dzieci wraz z towarzyszącymi im przedstawicielami starszych pokoleń. Tutaj, póki co, nie ma obawy, że ta piękna tradycja przeminie. Każdy korowód ośpiewywał wybranego przez siebie gospodarza, dostojnika lub lokalnego działacza. Z takim ośpiewaniem łączyło się przekazanie wspaniałego wieńca, oraz odświętnego bochenka chleba, który dzielono następnie pośród publiczności. Dożynkowym chlebem mógł poczęstować się każdy mieszkaniec, stając się tym samym kimś więcej niż tylko obserwatorem, ale prawdziwym uczestnikiem święta.
Pierwszy wystąpił korowód z Grębynic, który swój przepiękny wieniec z symbolem chrześcijańskiej ryby przekazał wójtowi Bogusławowi Królowi. – I ten chlebuś Panie Wójcie dla Ciebie wnosimy, Dziel go zawsze sprawiedliwie, o to Cię prosimy – śpiewali Grębyniczanie. Jako drugi wystąpił korowód reprezentujący korzkiewską parafię. Piękne dziewczęta z Garliczki-Chochół i Przybysławic ośpiewały księdza proboszcza Zbigniewa Płachtę, w którego imieniu wieniec odebrał ksiądz proboszcz Michał Kowalski. Był to jeden z najbardziej oryginalnych wieńców, parafia Korzkiew przygotowała bowiem wielką arkę z wizerunkiem bł. Jana Pawła II na żaglu.
Następny korowód reprezentowały Owczary. Jego uczestnik, przewodniczący rady gminy i sołtys Owczar Ryszard Krawczyk, wyśmienicie prezentujący się w krakowskim stroju, podkręcał wąsa z zadowolenia, gdy najmłodszy Owczarzanin Bartek Sioła z korowodu wskazywał go jako swego idola. Barwny, o kształcie tradycyjnej kuli wieniec z Owczar złożono na ręce wójta gminy Bogusława Króla.
Następny korowód z Trojanowic ośpiewał swego „wielkiego darczyńcę” Marka Pietrzyka reprezentującego zakład elektroinstalacyjny w Trojanowicach, zaś Korowód z Woli Zachariaszowskiej uhonorował Zbigniewa Marszałka, dyrektora Zespołu Szkół w swojej miejscowości tradycyjnym wieńcem. – Serdecznie dziękuję rodzicom, a oceny będą sprawiedliwie dzielone – obiecywał dyrektor.
Korowód z Przybysławic postanowił oddać wieniec w ręce Teresy Suderek, kierownik zamku w Korzkwi, wyrażając tym samym wdzięczność także za możliwość udostępnienia zamku do zwiedzania w dniu święta plonów. Kierownik obiecała umieścić go na zamkowym dziedzińcu. Z kolei Batowice ośpiewały Piotra Adamczuka, prezesa Stowarzyszenia Korony Północnego Krakowa, a następnie wieniec z rąk Bibiczan odebrał prezes Kółka Rolniczego w Bibicach Zbigniew Banaś, jako „gospodarz wzorowy”, który „na bibickie koło nigdy nie żałuje”. W podzięce Zbigniew Banaś wygłosił płomienną mowę: – Dziękuję wam, tutaj pierwszy raz słyszę, że wspominano koła rolnicze, które działają od wielu lat, żyją i dobrze się mają!.
Korowód Dziekanowice obdarował Mateusza Wyżgę, cenionego przede wszystkim za opracowanie monografii gminy Zielonki. Historyk uraczył wszystkich anegdotą o dziarskich chłopach z naszego regionu. Januszowiczanie postanowili obdarować dyrektor korzkiewskiego Zespołu Szkół, Reginę Styn, która podziękowała wójtowi Bogusławowi Królowi za wyasfaltowanie drogi przyszkolnej oraz parkingu. Dyrektor otrzymała przepiękny i oryginalny wieniec upleciony na kształt Godła Polski.
Korowód z Węgrzc, ośpiewujący prezesa gminnego zarządu Ochotniczej Straży Pożarnej Aleksandra Padlika wykazał się niezwykłą inwencją twórczą, umieszczając na swoim tradycyjnym wieńcu… miniwóz strażacki. Z niezwykłą energią zaśpiewali przedstawiciele korowodu z Brzozówki dla Marka Płachty, dyrektora Centrum Kultury Promocji i Rekreacji w Zielonkach. Otrzymali gromkie brawa i owacje, a sam dyrektor był urzeczony tym występem, a także faktem, że otrzymał jeden z najpiękniejszych wieńców przedstawiających Hostię Świętą i ryżowe gołąbki. Ostatnie wystąpiły Zielonki, które swój występ i wieniec dedykowały kierownikowi biblioteki Mariuszowi Zielińskiemu, którego słowa zwieńczyły część artystyczną: – Bardzo dziękuję gospodyniom, kapeli, wszystkiego dobrego i Szczęść Boże.
Występy dobiegły końca, kiedy słońce już chyliło się ku zachodowi. Wójt wraz z przewodniczącym Rady Gminy wręczyli dyplomy i nagrody pieniężne wszystkim korowodom.
– W sumie blisko 360 osób gościło dzisiaj na tej scenie. Przygotowali występy społecznie, amatorsko, poświęcając swój czas – dziękował za występy wójt Bogusław Król, wymieniając wszystkich organizatorów tegorocznych dożynek, które już można było, po zachodzie słońca, jak najbardziej chwalić jako udane.
Agnieszka Małyska
Galeria zdjęć dostępna jest tutaj