Skip to main content
Print Friendly, PDF & Email

Cudeńka pani Antosi

Maleńka staruszka urzeka ciepłem i skromnością. Młode, pełne ciepła oczy, uśmiech na twarzy, drobne ręce. Aż dziw, że potrafią wyczarować z kolorowej bibułki takie cuda.

Pani Antonina Stec z Bibic od lat robi cudeńka z barwnej bibułki: kwiaty, bukiety, łańcuchy, pająki (czyli żyrandole). Jej kwiaty ozdabiają kapliczkę Matki Bożej w Bibicach, weselne bramy. Jej pracami Henryk Banaś udekorował wnętrze wiejskiego muzeum – Izby Bibickiej. Drobniuteńkie, ażurowe, bajecznie kolorowe, śliczne. Bez jej dziełek nie ma też stoiska naszej gminy – czy na targach, przeglądach czy konkursach.

antonina_stec

Jakoweś fanaberie

Życie jej nie rozpieszczało. W wojnę dom był przez bombę naruszony, brat poraniony. Ojciec dom klamrami od kowala spiął, mama gliną okleiła. Trochę przeciekało. W tym domu pani Antonina mieszka do dziś. Jak ulewa idzie, to dziś nie wiadomo, gdzie miski podstawiać.
Wkrótce, jak Tosia miała 19 lat, mama zmarła, potem rodzeństwo, bo po wojnie lekarstw nie było. Ale koniec smutków, zaraz z uśmiechem dodaje, że choć od Pana nie dostała ani zdrowia, ani urody to dał jej talent w rękach. Choć nie jeden już jej powiedział, że wolałby zdrowie… Ale ona zręczność w rękach dostała, by nie narzekać na swój los. I co najważniejsze ma dwoje zdrowych, udanych dzieci, pięcioro wnuków.
– Tak mi się zdaje, że nic nie umiem – mówi. – Ale jak wezmę bibułę do ręki to zaraz mi jakieś cudo wyskakuje. Teraz maki i bławatki zrobiłam, bukiety i szyszki.
Bajecznie kolorowe bibułkowe kwiaty ubarwiały jej niełatwe życie. Robi je po nocy albo w niedzielę, bo to w gospodarstwie pracy niemało, a kiedyś i mąż nie pozwalał widząc w tym jakoweś fanaberie.

Do Izby Bibickiej

kwiaty_bibulkowe_stec

Któregoś dnia przyszedł do niej Heniek Banaś i powiedział, żeby dla niego tych kwiatków do Izby Bibickiej narobiła. Znał ją i jej cudeńka, bo wcześniej do „Wesela Bibickiego” na 800-lecie Bibic konie przyozdabiała i bukiety pannie młodej i dróżkom robiła, bo jej brat był za drużbę. A i figura zawsze w piękne kwiaty jej roboty ubrana była.
W 1999 roku, na wizytę papieża, też przyozdobiła kapliczkę w żółte, niebieskie i białe tulipany i róże. Ale dziś młodzież tego nie rozumie. Mówią, że wygłupia się stara baba. Ale kościelny mi na to, żebym kapliczkę ubrała i się nie przejmowała – opowiada.
Zrobienie takiego bukietu czy pająka to ciężka praca. Ile to trzeba cierpliwości! Bibuły naciąć, drutu. Równiuteńko, precyzyjnie. Pająk się na ośmiu drutach trzyma, bo inaczej nie da rady. Trzeba narobić z nich obrączek, owinąć bibułą, żeby ładnie wyglądało. Wisiorki z gotowych kwiatków ponawlekać. -Kiedyś mi córka pomagała – wzdycha. – Teraz ma dziecko chore, to nie ma czasu. A taki bukiecik z siedmiu stokrotków, jak się pięknie zieleni! Ale drucik trzeba mieć cieniutki. A ręce trochę już nie te, trzęsą się.

I do Ameryki

Amerykanie jak tu w Bibicach na Pucherokach byli i Izbę Bibicką oglądali, to jej prace docenili. Najpierw te pająki kamerowali, potem kupili. Panią Antoninę najbardziej cieszy, gdy jej prace się podobają. Chętnie wtedy nimi obdarowuje.
Pani Antosia wspomina dawne czasy. Jak wesela większe były, to ludzie zamawiali u mnie bramy. Na wesela to białe kwiaty zawsze robiłam.
Jak miałam małe dzieci, to sąsiedzi mówili: O, Tośki brakło, bo kapliczka nie ubrana. Kilka lat kapliczka nie ubrana była. Teraz znowu ją ubieram, bo jak w maju nie ubrana, to aż mi smutno. Zastępczynię mam wnuczkę. Mówi do mnie: Babciu ja ci pomogę. Ale ona takie paluszki ma malutkie. Sąsiadka, ostatnio ze mną kapliczkę robiła. Mówi: Tyle razy chodziłam do Ciebie i się nie nauczyłam. Do tego trzeba mieć dar.
I pani Antonina ten dar ma. Bo Pan dał jej talent. I serce dla ludzi. A to chyba największe z darów.

Skip to content