Skip to main content
Print Friendly, PDF & Email

Przed nami 81. Konkurs Szopek Krakowskich. Wśród nich znajdzie się szopka twórcy z naszej gminy Janusza Macały-Wrześniowskiego, sołtysa Korzkwi. W 2016 roku został on przyjęty w poczet członków Stowarzyszenia Twórców Ludowych w kategorii szopkarstwo. Przypominamy zeszłoroczny artykuł o twórcy krakowskich szopek.
Wykonane przez niego pięknie zdobione szopki krakowskie można było podziwiać m.in. w CIS w Zielonkach, podczas gminnych imprez kolędniczych i Dnia Gminy Zielonki na Rynku Głównym w Krakowie. Prowadził także warsztaty tworzenia szopek organizowane przez CKPiR w Zielonkach.
Pierwszą szopkę pan Janusz Macała-Wrześniowski zbudował w latach sześćdziesiątych. Wtedy nie było takich możliwości, jak teraz. Nie było małych żarówek, więc wnętrze oświetlało się świeczkami. Okienka były zasłonięte kolorową bibułką.
– Od tej bibułki zajęła się szopka, a od szopki choinka – śmieje się pan Janusz.
W jego królestwie na parterze domu w Korzkwi znaleźć można mnóstwo kolorowych i błyszczących elementów, materiałów, brokatu.
– Przez ten brokat żona eksmitowała mnie z moją pracą z salonu. Był wszędzie! Na szczęście wspiera mnie w tej pasji i cierpliwie znosi, gdy znikam, żeby dłubać przy konstrukcji.
Zbudowanie szopki jest bardzo czasochłonne. W zasadzie robi ją cały rok. Przy każdej pan Janusz spędza około tysiąca godzin. To bardzo precyzyjna praca, używa skalpela i pęsety, żeby rozmieścić drobne detale. Pytany o projekt śmieje się, że wszystko ma w głowie. Pamięta o dochowaniu warunków: szopka musi być symetryczna, zawierać architektoniczne elementy charakterystyczne dla
Krakowa, musi być utrzymana w konkretnych kolorach. Jury składa się z m. in. architektów i plastyków, jest bardzo wymagające. Inspiracji szuka w czasie spacerów po starym mieście.
– Ludzie w zasadzie nie widzą nic ponad linią wzroku. Gdyby kazać im spacerować Floriańską z głową podniesioną do góry, nie wiedzieliby, gdzie są.
A ja zadzieram głowę i tam znajduje wspaniałe elementy architektury.
Na ścianie mnóstwo dyplomów. Większość chowa w szafie, bo nie ma ich gdzie eksponować.
Z dumą uruchamia szopki z poprzednich lat, barwne, rozświetlone.
– Szybki robię z kolorowej plexi. Teraz coraz trudniej o materiały. Na szczęście jest internet. Pamiętam, żeby zaopatrzyć się między wrześniem a grudniem, bo potem wszystkie materiały znikają… Kończy się sezon i staniolu nie uświadczysz.
Trzy moduły tegorocznej szopki są już skończone. Czas na wieże.
– Mam nadzieję że się wyrobię… Trochę krzepią mnie wiadomości od kolegów szopkarzy, że też najwięcej roboty wykonują na finiszu.
Szopka z 2020 r. zamiast gwiazdy ma koronawirus ze złotym ogonem, a pod oknami drugiej kondygnacji widać transparent ze znakiem Strajku Kobiet.
– Chcę szopką reagować na rzeczywistość. Choć też trzeba być ostrożnym, bo tyle się dzieje, że trudno to byłoby umieścić w jednym egzemplarzu. W tym roku chciałbym zareagować na wojnę w Ukrainie, ale jeszcze nie wiem, jak to zrobię.
Martwi się, że młodzież nie garnie się do kontynuowania tradycji.
– Teraz są inne czasy, wszyscy zabiegani. A taka szopka wymaga dużo pracy. Ale nie tracę ducha i jadąc z szopką pod Adasia na Rynek już mam w głowie przyszłoroczny projekt!

 

 

Skip to content